czwartek, 2 kwietnia 2015

Ogłoszenia #2 !

Chciałam napisać wam, że niestety ale muszę odejść. Wiem, bardzo krótko pisałam, ale zbliża się bardzo trudny moment w tym roku. Nauka i gitara przekreślają pisanie dla was. Przepraszam. Może powrócę, jeszcze nie wiem. Dziękuję, że parę osób czytało moje wypociny. Zauważyłam, że jakoś nie idzie mi to. Może to nie dla mnie. Tak więc, żegnam was :) Trzymajcie się.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 3

 Nie wiedziałam co powiedzieć. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a ja stałam jak idiotka. 
- Może chciałabyś pójść ze mną do kawiarni po coś do picia ? - Zapytał chłopak.
- Bardzo kusząca propozycja, ale niestety muszę odmówić. Może innym razem ? 
"Głupia" pomyślałam. Drugiej okazji już nie będzie. Uznał mnie za idiotkę to po co ma mnie zapraszać drugi raz. 
- Nie ma sprawy. - odpowiedział z uśmiechem i pobiegł. 
Nie wiem czemu odmówiłam. Nie czułam się dobrze. Chyba po tej kanapce, którą zaoferowała ma Nikola. Długo zastanawiałam się co mam robić. Zdecydowałam ostatecznie, że pójdę do ogrodu. Przebyłam długą drogę i zgubiłam się chyba z 4 razy, ale opłacało się. Na dworze panowała cisza. Do moich uszu dotarł również śpiew ptaków. Słońce wyjrzało zza chmur. W oddali zobaczyłam małą altankę, otoczoną kwiatami. Chciałam trochę pomyśleć dlatego udałam się w stronę altany. Było tak cudownie. Nigdy w życiu nie widziałam tak pięknego miejsca. Gdy dotarłam na miejsce, usiadłam na białej huśtawce. Zaciekawiła mnie skrzynka, która stała przed miejscem gdzie siedziałam. Nie byłabym sobą gdybym tam nie zajrzała. W środku było pełno poduszek. Wzięłam jedną i wróciłam na huśtawkę. Położyłam jedną pod tylną część ciała. 
- Znowu się spotykamy. - usłyszałam głos. 
Odwróciłam się. Niedaleko stał Jasiek z herbatą w ręku. Uśmiechnęłam się do niego. 
- Czuję się prześladowana. - zażartowałam. 
Chłopak podszedł do mnie. Usiadł obok mnie. 
- Dlaczego nigdy nie widziałem cię w  mieście ?
- Nie lubię miejsc publicznych. Za dużo hałasu i nie czuję się dobrze w otoczeniu ludzi. 
- Czemu tak mówisz? - zapytał mnie Jasiek.
- Ludzie to okropne stworzenia. Tylko czekają aż stanie ci się coś złego albo sami do tego doprowadzają. Krzywdzą zwierzęta, które nic im nie zrobiły. Doprowadzają ludzi do takiego stanu... - zająknęłam się i zaczęłam płakać. 
- Ejejej. Nie płacz. - przystawił swoje ręce do mojej twarzy i otarł łzy. - Co się stało ?
- Moja przyjaciółka była krzywdzona przez innych. Doprowadzili ją do takiego stanu, że nie wytrzymała psychicznie. Powiesiła się. Nie wybaczyłam sobie tego, mimo że było to jakiś czas temu. 
- Posłuchaj, to nie twoja wina. Nie oskarżaj siebie za coś czego nie zrobiłaś. - powiedział i złapał mnie za rękę. 
Spojrzałam na niego. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Chłopak zbliżył się do mnie i przytulił. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Znałam go od jakiś 2 godzin, a czułam się jakbym znała go bardzo długo.
- Przepraszam, że musisz słuchać tego wszystkiego. 
- Nie przepraszaj mnie. Dobrze, że komuś to powiedziałaś i cieszę się, że jestem to ja. 
Wstałam z huśtawki. Odwróciłam się przodem do Jasia. 
- Dziękuję. - powiedziałam. - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. 
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do szkoły. Biegłam jak najszybciej. Chciałam się położyć. Gdy dotarłam do pokoju otworzyłam drzwi. Nie było nikogo w pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam układać sobie wszystko w głowie. 


√____________________________________________________√
Nareszcie dałam radę! Przepraszam za tak długą nieobecność. Tak wiem, miałam napisać rozdział wczoraj lub dzisiaj rano. Niestety stało mi się coś z ręką i nie byłam w stanie napisać wczoraj rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba c: 

wtorek, 17 marca 2015

Ogłoszenie ! #1

Dziękuję wam za 300 wyświetleń :) ! Bardzo przepraszam za moją dłuuugą nieobecność. Jestem teraz bardzo zapracowana. Nauka i gitara zajmują mi bardzo dużo czasu. Chciałam tylko napisać, że nowy rozdział pojawi się w piątek wieczorem lub w sobotę rano. To chyba tyle. Dziękuję jeszcze raz za taką sumę wyświetleń ! Cześć c:

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 2

Jechaliśmy już 3 godziny. Nie odzywałam się do nikogo ani słowem. Spojrzałam na dziewczynę obok. Miała długie blond włosy. Była bardzo szczupła. Jej udo potrafiłabym objąć jedną ręką. Nagle wyciągnęła swój telefon. Miała taki sam model i kolor telefonu jak ja . Szybko wyciągnęłam swój telefon i przyłożyłam go do telefonu dziewczyny. Spojrzałyśmy się na siebie i szeroko się uśmiechnęłyśmy.
- Nikola - powiedziała krótko dziewczyna.
- Agata.
- Znasz kogoś kto jedzie do tej szkoły? - zapytała mnie Nikola.
- W tym problem, że nie. - odpowiedziałam.
- Tak myślałam jak na ciebie spojrzałam. Jesteś bardzo zagubiona, ale nie martw się, ja znam kilka osób to przedstawię cię jak będziemy na miejscu.
- Miło z twojej strony. Dziękuję.
- Żaden problem moja droga - powiedziała żartobliwie.
Byłam strasznie głodna. Miałam nadzieję, że zatrzymamy się na jakieś jedzenie czy coś w tym stylu, ale jak to mówią "nadzieja matką głupich". Wyciągnęłam kanapkę z czarnej torebki.
- Świetnie.- spojrzałam na zgniecioną kanapkę.
- Chcesz moją ? - zapytała Nikola. - Nie jestem głodna, a mam 3 kanapki.
- O jeny dziękuję ci.
Tylko tyle udało mi się z siebie wydusić. Czułam jak coraz mocniej skręca mi żołądek. Dziewczyna wyciągnęła pudełko, w którym były kanapki. Podała mi jedną, a ja w tempie natychmiastowym odpakowałam ją z papieru śniadaniowego. Chwilę potem zostały już same okruchy. Wyciągnęłam telefon i włożyłam do uszu słuchawki. Włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek. Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy. Poczułam na sobie wzrok. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak chłopak o ciemnych oczach spoglądał na mnie. Nie przejęłam się zbytnio więc zamknęłam oczy i zasnęłam.


- Śpiąca królewno czas wstawać. - usłyszałam głos Nikoli.
- Wysiadamy ? Jak mnie boli głowa. - pogłaskałam się po potylicy.
- Próbowałam cię obudzić i przez przypadek dostałaś termosem.
- Dobrze wiedzieć. Wracając, jesteśmy na miejscu ?
- Tak dlatego wstawaj i kieruj się w stronę drzwi. - powiedziała.
Wstałam z siedzenia. Poszłam w stronę wyjścia. Gdy wyszłam z autokaru, ujrzałam wielki budynek.
Nie wyglądał jak normalna szkoła. Cieszyłam się, że byliśmy na miejscu bo jeszcze chwila, a straciłabym kontrolę nad nogami. Przed naszą grupą stała wysoka kobieta. Była szczupła i miała kręcone włosy. Gdy wszyscy wyszli i odebrali swoje walizki nastąpiła zupełna cisza. W tej chwili, kobieta zaczęła swoje przemówienie.
- Drodzy uczniowie! Z przyjemnością mówię, że dotarliście do waszej nowej szkoły. Nazywam się Eliza i jestem jej dyrektorką. Proszę was abyście ustawili się w kolejce po klucze do waszych pokoi. - skończyła dyrektorka.
- Będziesz ze mną w pokoju? - zapytałam Nikoli.
- Dobra, nie ma problemu.
Wzięłyśmy klucz i udałyśmy się w stronę wejścia. Szkoła była ogromna. Wszędzie wisiały jakieś obrazy. Do części gdzie znajdowały się pokoje doprowadził nas jakiś mężczyzna.
Teraz musiałyśmy znaleźć nasz pokój.
- O tutaj! - wskazałam palcem.
Szybko weszłyśmy do środka. Pokój był bardzo ładny. Był dość duży jak na dwie osoby.
Toaleta była też bardzo ładna. Podsumowując, pokój wyglądał jak normalny pokój domowy?  Jeśli tak to mogę nazwać. Nikola położyła się na łóżku.
- Zaraz wracam. - powiedziałam. - Idę się trochę rozejrzeć.
Wyszłam z pokoju i odwróciłam się. Nieco 10 centymetrów ode mnie stał chłopak z przejścia. Nareszcie mogłam zobaczyć jego piękne, ciemne oczy.
- Jan. - powiedział z uśmiechem.
- Agata.

√__________________________________________________√

Mamy drugi rozdział! Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale niestety nauka przeszkodziła mi w pisaniu. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 1

Usłyszałam trzask. Obudziłam się w tempie natychmiastowym. Było strasznie ciemno jak to jest w nocy, ale wydawało mi się, że widziałam w rogu mojego pokoju kogoś kto szperał w moim biurku. Pełna strachu wzięłam swój telefon. Włączyłam latarkę i skierowałam ją w róg pokoju. Nikogo nie było. 
- Brawo,właśnie przyłapałaś swojego psa na tym jak zjadał ci kanapkę z biurka. Jesteś bohaterem! powiedziałam do siebie.
Nagle zauważyłam, że drzwi od balkonu były otwarte. Szybko wstałam z łózka i zamknęłam je. Spojrzałam na godzinę. 
- 5.30- mruknęłam. 
Pójście spać nie było dobrym pomysłem. Spałabym do 12.00 , a przecież miałam o 8.00 autokar. Dzisiaj jadę kontynuować rodzinną tradycję ! Czyli jadę do szkoły prywatnej. Nie wiem nawet gdzie się znajdowała. Rodzice podali mi numer autokaru, którym miałam jechać. Zeszłam na dół do kuchni zjeść śniadanie. Przygotowanie i zjedzenie tostów zajęło mi 20 minut. Znowu wróciłam na piętro mojego domu by spakować rzeczy i przygotować się. Też nie zajęło mi to jakoś dużo czasu. Zeszłam do salonu. 
- Jeny ! - krzyknęłam. - Zapomniałam o najważniejszym. Bono chodź tu do mnie ! 
W tej chwili przybiegł do mnie kudłaty przyjaciel. 
- Będzie mi ciebie brakować psiaku . Zobaczymy się w święta. - powiedziałam do zaślinionego psa.
Zastanawiacie się pewnie gdzie są moi rodzice. Pracują od godziny 5.00 rano do godziny 13.00 czasami 14.00 . Pożegnałam się z nimi poprzedniego dnia. Niezbyt przejęli się moim wyjazdem. Nawet nie obchodziło ich to, że zobaczymy się dopiero w święta czy jakoś tak. Wyszłam przed dom i czekał tam na mnie mój szofer. Mówiłam, że moja rodzina była bogata. Nie pozwoliliby żebym pojechała tam taksówką jak normalny człowiek. Wsiadłam do auta, a walizkę spakował pan Rafał. Bardzo go lubiłam. Był bardzo zabawny i traktował mnie jak własną córkę. Jeszcze powiem wam, że był czarnoskóry ! Poprosiłam moich rodziców żeby zatrudnili takiego szofera i się zgodzili bo wiedzieli jak traktowani byli i są w naszym kraju. Gdy jechałam autem, po przejściu przeszedł chłopak. Bardzo przykuł moją uwagę nawet nie wiem dlaczego. Miał czarne włosy i chyba brązowe oczy. Nie widziałam dobrze jego twarzy, ale zauważyłam, że się spieszył. Gdy przyjechaliśmy na miejsce było pełno ludzi i wiele autokarów. Wysiadłam z auta, a Rafał podał mi walizkę. Wzrokiem szukałam autokaru numer 4. Stał niedaleko nas więc przytuliłam się do szofera. Nie wiedziałam, że będę za nim tak tęsknić.
- Obiecaj mi, że zajmiesz się Bono. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Dobrze moja księżniczko, a ty obiecaj, że nic sobie nie zrobisz. - odpowiedział.
- Obiecuję. Żegnaj.
- Nigdy nie mów żegnaj panienko. - powiedział żartobliwie.
Przytuliłam go jeszcze mocniej, otarłam łzy i poszłam w stronę autokaru. Jakiś facet wziął moją walizkę, a ja na schodkach pomachałam Rafałowi. Weszłam do środka i szukałam wolnych miejsc. Miejsca nie znalazłam, ale chłopaka, którego widziałam na przejściu tak. Długo patrzyłam się w jego stronę. Stałam jak idiotka, ale zorientowałam się, że jest wolne miejsce obok jakiejś dziewczyny. Usiadłam obok niej i znowu wytarłam łzy.

√__________________________________________√
Więc mamy pierwszy rozdział gdzie jest niestety mało postaci Jasia. Obiecuję, że w następnym będzie więcej. Mam nadzieję, że się spodoba :)


Prolog


Mam 16 lat. Nazywam się Agata i pochodzę z bogatej rodziny. Rodzicie uważają, że pieniądze załatwią każdą sprawę więc nigdy nie czułam tego rodzinnego ciepła, klimatu. Mam dobre oceny i jestem dość popularna. Nie mam prawdziwych przyjaciół. Miałam wielu chłopaków, ale żadnego na poważnie. Nic ciekawego prawda ? Jedyną rzeczą, która miała wielki wpływ na moje życie była śmierć starszej siostry. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Bardzo się zmieniłam i jestem teraz jaka jestem. Często śni mi się stare życie jak dokuczałyśmy sobie z siostrą. Tęsknię za tym wszystkim. Nie mam jakiegoś cudownego i pięknego życia, ale można powiedzieć, że jest "prawie" normalne.